Senti prowadzi tutaj blog rowerowy

Senti

Chróścik, Baczyna, Łupowo

  d a n e    w y j a z d u 20.51 km 5.00 km teren 01:08 h Pr.śr.:18.10 km/h Pr.max:39.71 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:
Czwartek, 11 listopada 2010 | dodano: 11.11.2010

Trzeba zakupić coś na łeb tj. uszy, bo średnio dają radę w tych temperaturach :) Pojeździłem dzisiaj spokojnie, najpierw lasami niedaleko chaty, dalej jak w tytule.



Baszta Santok

  d a n e    w y j a z d u 40.25 km 2.00 km teren 01:58 h Pr.śr.:20.47 km/h Pr.max:36.91 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:
Piątek, 17 września 2010 | dodano: 18.09.2010

Miałem zamiar wybrać się dalej, nad jeziorka na wschodzie Puszczy Noteckiej ale plany pokrzyżowała ulewa. Wyjechałem dopiero około 17, a że nie chciałem znowu wracać po ciemku (czego i tak nie uniknąłem) wybrałem się tylko do Santoka, posiedzieć sobie nad rzeczką i podjechać do baszty na wzgórzu (gdzie już kiedyś byłem z Siwym). Tam odnalazłem kolejną skrzyneczkę geocache do kolekcji ;)







Geocaching, debiut

  d a n e    w y j a z d u 64.69 km 10.00 km teren 03:01 h Pr.śr.:21.44 km/h Pr.max:43.46 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:
Niedziela, 12 września 2010 | dodano: 14.09.2010

Dzięki temu wpisowi u donremigio przypomniałem sobie, że istnieje taka zabawa jak geocaching, którą chciałem bliżej poznać. I tak spontanicznie (wyruszając o 16:30), nie mając zbytnio pomysłu na wycieczkę, stwierdziłem, że pojadę sobie poszukać jakiejś skrzyneczki w okolicy. Równie spontanicznie wybrałem tę skrzynkę Na miejsce dotarłem i skrzyneczkę znalazłem :) więc debiut udany. Założenie geocachingu jest takie, że skrzynki umieszcza się w miejscach ciekawych, do których samemu chciałoby się dotrzeć. Ja niestety w miejscu docelowym nie mogłem nawet zbytnio odpocząć (a planowałem mały bufet) i po wpisaniu się do logbooka szybko brałem nogi za pas... komary już dawno nie dały mi tak w kość ;) Fotki zdążyłem zrobić dwie ale nic ciekawego na nich nie uwieczniłem, także jeżeli jest ktoś chętny jakieś zobaczyć to można to zrobić również u donremigio w tym wpisie.



Alternatywa zawsze istnieje

  d a n e    w y j a z d u 42.21 km 13.00 km teren 02:06 h Pr.śr.:20.10 km/h Pr.max:45.16 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:
Niedziela, 5 września 2010 | dodano: 05.09.2010

Tak oto po pewnie 2-3 latach życia w nieświadomości odkryłem dzisiaj, że jednak kładka nad drogą S3 niedaleko ode mnie od chaty istnieje. Kiedyś był tam zielony szlak rowerowy, później jak zaczęli robić S3 nic nie wskazywało na to, żeby kiedykolwiek można było z niego ponownie korzystać. A tu jednak miła niespodzianka. Także alternatywa dla asfaltu (krótki odcinek ale jednak ze sporym ruchem) i oklepanej już ścieżki rowerowej do Bogdańca istnieje. Trzeba trochę się natyrać na samym początku (bo pagórki koło mnie koło chaty spore i ciężko się po nich jedzie pod górkę, bo to taki singletrack, pozarastany troszkę, z lekkimi koleinami po bokach). Tym zielonym szlakiem jedzie się do Chróścika (trochę dalej znalazłem wiadukt kolejowy, z którego kiedyś zjeżdżaliśmy na linie z kumplem z osiedla :) też tam dobre 7-8 lat nie byłem), dalej do Baczyny i Marwicka, później zdaje się gdzieś ten szlak zostawiłem i pojechałem spokojnym asfaltem w kierunku na Witnicę, jednak do samej Witnicy mi się jechać nie chciało i odbiłem wcześniej na Nowiny Wielkie, później w las, na południe i do domu.

Widoczek z górki niedaleko mojej chaty


Gdzieś na trasie chyba między Chróścikiem i Baczyną


Jak wyżej



Niby standard ale fajnie

  d a n e    w y j a z d u 25.52 km 9.00 km teren 01:18 h Pr.śr.:19.63 km/h Pr.max:45.73 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:
Wtorek, 24 sierpnia 2010 | dodano: 24.08.2010

Łupowo/Jenin i dalej podjazdy, zjazdy, lasy :) Najpierw podjazd asfaltem do Racławia, zjazd bodajże niebieskim szlakiem rowerowym, tym szutrowym z niewielkimi kamieniami i "rynnami" w poprzek ścieżki, prędkość ciągle 40+ czyli to co lubię :) Potem podjazd moją standardową ścieżką, dość stromo przez las, niedługi zjazd fajnymi serpentynami, dalej do Racławia, zjazd asfaltem i do domku. Było miło.









Nad jezioro Wielkie za Witnicą

  d a n e    w y j a z d u 59.52 km 12.00 km teren 02:47 h Pr.śr.:21.38 km/h Pr.max:37.27 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:
Środa, 7 lipca 2010 | dodano: 07.07.2010

Dzisiaj wybrałem się tak jak w tytule wpisu nad jezioro Wielkie, trochę na płn-zach od Witnicy. Jechało mi się jakoś ciężko ale może to przez to, że wczoraj pojeździłem trochę szybciej (a tak dzień po dniu to nawet nie wiem czy w tym roku jeździłem) i dzisiaj pierwszą część dystansu też cisnąłem, bo wyjechałem późno, a chciałem dojechać do celu + trochę posiedzieć + zdążyć z powrotem na mecz. Samo jeziorko całkiem przyzwoite ale bez rewelacji, woda dość przejrzysta ale plaża zapuszczona mniej wiecej podobnie jak w Sosnach, śmieci, brak kosza w zasięgu wzroku... Ludzi mało, w sumie dwie grupki także pod tym względem luzik. Może się wybiorę tam jeszcze raz w tym roku, to zobaczę czy można jakoś ciekawie to jezioro objechać, bo położone jest przyjemnie, z każdej strony las. Dzisiaj już nie miałem na to ani siły ani czasu.


Jedna fotka niezbyt udana bo trochę pod słońce.



Krótko z wieczora

  d a n e    w y j a z d u 29.66 km 0.00 km teren 01:12 h Pr.śr.:24.72 km/h Pr.max:35.15 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:
Wtorek, 6 lipca 2010 | dodano: 06.07.2010

Z domu wyruszyłem około 19, a że chciałem zdążyć na mecz to postanowiłem, że pojeżdżę sobie po nadwarciańskich wioskach tylko asfaltem. Postojów nie było oprócz jednego spotkania z parą psów, z których jeden był troszkę nadpobudliwy. Zdążyłem na meczyk w ostatniej chwili :)



Santok i Puszcza Notecka

  d a n e    w y j a z d u 79.80 km 22.20 km teren 03:53 h Pr.śr.:20.55 km/h Pr.max:38.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:
Sobota, 26 czerwca 2010 | dodano: 28.06.2010

Santok -> Stare Polichno i dalej do Puszczy Noteckiej pośmigać trochę po lasach. Śmigania było mało, raczej ślimaczenie się ;) głównie ze względu na wybieranie przeze mnie ścieżek na chybił trafił, które w połowie zmieniały się w wydmy z piachem po kolana. Ale wycieczka przyjemna, a asfaltem poginało się całkiem fajnie.

Kilka fotek:

Na trasie Czechów - Santok




Tylko kilka razy przejeżdżałem rowerem przez Santok ale wygląda na to, że co tydzień w weekendy mają jakieś mini festyny


Tak mniej więcej wygląda ścieżka standardowa w Puszczy Noteckiej


A tak, no właśnie, co to do cholery jest, jak jakaś wydma :) Jechać się nie dało



Standard Łupowo/Jenin + trochę więcej lasu

  d a n e    w y j a z d u 21.52 km 8.00 km teren 01:07 h Pr.śr.:19.27 km/h Pr.max:50.70 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:
Sobota, 19 czerwca 2010 | dodano: 19.06.2010

Jak w tytule. Moja standardowa traska. Asfalt w dół z Racławia do Łupowa położyli nowy więc zjeżdża się (i podjeżdża) elegancko. Na zjeździe dokręciłem sobie do 50.70km/h co jest prędkością raczej rzadko osiąganą przeze mnie w tej okolicy ;)
Ze zjazdu odbiłem kawałek w las na zachód, oczywiście lądując na jakichś zapomnianych przez Boga ścieżkach ;) z szyszkami, liściami sprzed 3 lat itd. istna dżungla. Następną wycieczkę przewiduję może za jakieś 2 tygodnie, kiedy przyjadę w końcu na dłużej. Teraz powrót był tylko 1,5 dniowy na wybory + do pomocy z pewnymi rzeczami na kompie.



Miało być dalej ale nie wyszło..

  d a n e    w y j a z d u 32.53 km 8.00 km teren 01:36 h Pr.śr.:20.33 km/h Pr.max:40.77 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:
Sobota, 29 maja 2010 | dodano: 30.05.2010

Od wczoraj miałem w planach wybranie się gdzieś dalej, tym bardziej, że dzisiejszy dzień miał być jedynym z dobrą pogodą podczas mojego pobytu w Gorzowie. Po obudzeniu się plan uległ zmianie, bo przywitał mnie ból kręgosłupa :/ Nie miewam takich bóli często, w liceum zdarzyło się dwa razy ale tak porządnie, że miałem spory problem żeby się z łóżka podnieść, natomiast od tamtej pory, czyli jakieś dobre 7 lat nie męczy mnie to jakoś zbytnio, jednak raz, czasem dwa razy do roku o sobie przypomni. Nie boli w takim stopniu jak w liceum ale jednak trochę boli, czasem przechodzi po 1-2 dniach, czasem ciągnie się kilka jak teraz i po prostu wolę nie ryzykować, dlatego dzisiejszy dystans sobie skróciłem.

Ale wycieczka całkiem fajna, pogoda idealna, nie za ciepło, nie za zimno. Do Bogdańca i dalej standardowo nad Wartę. Chociaż dzisiaj, nie wiem jak, pomyliłem kawałek drogi i wyjechałem w innym miejscu niż zwykle ;) Ludzie załatali już wgłębienia w wale, co kilkaset metrów wysypane tak po pół tony piasku i worki. Myślę, że nic niepokojącego się tu nie wydarzy, bo wał ma jakieś 3.5m (może więcej) wysokości, a poziom wody, która teraz podchodzi pod wał, podniesie się pewnie może z metr. Bardzo szerokie jest tu międzywale, spokojnie ponad 500m także rzeka ma się gdzie rozlać. Maksymalny poziom wody będzie pewnie w drugiej połowie przyszłego tygodnia. Będę wtedy w Gorzowie ale nie wiem czy będę miał czas pojechać coś popatrzeć czy porobić jakieś fotki, a chciałbym.