tak jak poprzednio bardziej
d a n e w y j a z d u
50.39 km
15.00 km teren
03:01 h
Pr.śr.:16.70 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:
tak jak poprzednio bardziej szczegółowa relacja i więcej zdjęć u Siwiutkiego
Dzień
pod znakiem postojów, odpoczynków, relaksacji i piwa :d Czyli wyjazd w
kierunku Słowacji. Po wyruszeniu na w miarę fajnym asfaltowym
podjeździe do granicy za Glinką złapał nas deszcz, który przeczekaliśmy
pod daszkiem. Do tego zrobiło się zimno. To był jeden z niewielu razy w
mojej karierze bikera kiedy żałowałem że czeka mnie zjazd, a nie
podjazd ;) Zjeżdzaliśmy z prędkością 10-15km/h żeby się za bardzo nie
zachlapać i nie zmarznąć jeszcze bardziej :p A Słowacja przywitała nas
piękną pogodą i cenami piwa prosto z raju :D W barze za znakomite
kolorowe piwo (dół jasne, góra ciemne) 2.5zł W sklepie za 1.5l Kelt'a
(wypiliśmy go z wieczora w schronisku) 4zł :D Na zjazdach czasem lubię
przesadzić :p I oto z połączenia tych dwóch mocy (piwa i szybkości)
powstała chyba moja najpoważniejsza jak do tej pory gleba :D Od tej
pory kocham mój kask, bo gdyby nie on chodziłbym z jednym wielkim
strupem na czole :D Jechałem 62.82km/h asfaltem, po dosyć wąskiej,
krętej drodze i nagle wyskoczył mi taki zakręt, który mnie pokonał, nie
wyhamowałem, zniosło mnie na pobocze, obok którego zaczynało się już
dość strome trawiaste zbocze (jakbym tam fiknął mogłoby się skończyć
gorzej :p ) i nawet nie wiem kiedy wyrżnąłem na płasko na ziemię w
pozie supermana albo raczej lecącego skoczka narciarskiego. Dzięki
temu, że byłem chroniony ubiorem i kaskiem skończyło się tylko na
zdarciu i stłuczeniu kolana i jakichś małych obtarciach w innych
miejscach :) Z miejscowości Mutne śmignęliśmy dalej bardzo fajnym
zielonym szlakiem w kierunku granicy z Polską wzdłuż której prowadzi
szlak żołty. My musieliśmy dostać się na czarny. Zajęło nam to chyba
dobre pół godziny albo może i godzinę, bo mimo tego że szlak na mapie
leżał w odległości jakichś 100m od nas, na drodze mieliśmy głęboki na
kilkadziesiąt metrów wąwóz i średniej wielkości potok przez który
przeprawiliśmy się po własnoręcznie zbudowanym, z conajmniej parunastu
dużych kamieni, mostek :p Stamtąd już w dół czarnym szlakiem do Ujsoł i
do schroniska.
znakomite (szczególnie "część" ciemna) kolorowe piwko w miejsowości Novot w barze "U Gity"
panoramka Ujsoł z górki nieopodal
Link do albumu zdjęć