Sierpień, 2009
Dystans całkowity: | 321.49 km (w terenie 125.00 km; 38.88%) |
Czas w ruchu: | 15:07 |
Średnia prędkość: | 21.27 km/h |
Maksymalna prędkość: | 45.61 km/h |
Liczba aktywności: | 9 |
Średnio na aktywność: | 35.72 km i 1h 40m |
Więcej statystyk |
Nadwarciańskim wałem do Świerkocina
d a n e w y j a z d u
41.59 km
24.00 km teren
01:53 h
Pr.śr.:22.08 km/h
Pr.max:44.81 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:
Jak w tytule, wałem do Świerkocina. Słońce już dość nisko, także przyjemne widoczki i nie za gorąco lecz w sam raz. Tylko przed jakimś kundlem musiałem spieprzać 45km/h po tej lekko zarośniętej ścieżce z koleinami, dobrze, że się nie wywaliłem. Całą akcję rozpoczął jakiś, sądząc po tonie szczekania, zupełnie mały pies, którego w końcu nawet nie widziałem.., a że był też i drugi to nakręciły się wzajemnie na pościg za mną. Jechałem sobie dość spokojnie słysząc to niecichnące szczekanie, aż tu nagle oglądam się za siebie żeby skontrolować sytuację, a tam leci jakieś 10m za mną taki psiak już nie zupełnie mały tylko raczej średni z wywalonymi na wierzch zębami, także jak się spiąłem do startu to mało kół nie pogubiłem xd teraz to się wydaje dość śmieszne ale wtedy byłem nieźle wk#$wiony zarówno na psa jak i na właściciela. Jakieś kilka kilometrów dalej z podwórka wyleciał taki mały kundel też mnie obszczekując to jak z nerwów dałem po hamulcach i się na niego wydarłem to od razu cofnął się na bezpieczną odległość ;D Ze Świerkocina już powrót najkrótszą możliwą trasą czyli Nowiny Wielkie -> Bogdaniec -> Gorzów
Znów Marzęcin ale szlakami
d a n e w y j a z d u
45.45 km
15.00 km teren
02:14 h
Pr.śr.:20.35 km/h
Pr.max:39.37 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:
Znowu do Marzęcina ale już starałem się trzymać szlaku (oznakowanie średnie ale jakoś się nie pogubiłem) najpierw zielonym, a powrót do Mironic czerwonym. Dalej żeby cyknąć więcej kilometrów pojechałem przez Baczynę, Racław i Łupowo.
Marzęcin stawy
d a n e w y j a z d u
39.21 km
17.00 km teren
02:18 h
Pr.śr.:17.05 km/h
Pr.max:45.61 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:
Cyknąłem sobie przejażdżkę do nieistniejącej już wsi Marzęcin. Byłem tam kiedyś z Siwiutkim. Stawy już normalnie pozalewane wodą (zimą była spuszczona) ale za to pojawiły się jakieś dodatkowe budy z ochroniarzami i psami.. zbliżając się do jednej nie zorientowałem się w porę, że ktoś tam jest i pies zaczął szczekać, jak zacząłem się wycofywać zaczął biec w moim kierunku ciągle szczekając. Ochroniarz przeraził się bardziej ode mnie ("kurwa mać" poleciało chyba z 3 razy ;D ) i krzyczał żebym się zasłonił rowerem, bo piesek był naprawdę spory albo to owczarek podhalański albo coś podobnego. Ja z psami (i to szczególnie tymi dużymi) nigdy kłopotu nie miałem i widziałem, że raczej biegnie w moim kierunku tak tylko żeby sobie poszczekać i żebym sobie poszedł także ogólnie luz ;) I generalnie piachu w cholerę miejscami, dwa razy się zakopałem na amen (a wczoraj łańcuch nasmarowany). Sporo było też zawracania bo oczywiście wybierałem jakieś hardkorowe ścieżki, które po 100m się kończyły niczym ;) Miałem objechać te stawy wszystkie i wracać drugim brzegiem ale, że moja średnia prędkość na tych ścieżynkach oscylowała koło 10km/h, a ściemniało się już dość znacznie to zrezygnowałem z tego pomysłu.
Lapidarium
Lapidarium, nagrobek z odnowioną płytą
Tablica informacyjna o Marzęcinie
Płyta pomnikowa
Jeden ze stawów
Do Sosen asfaltem
d a n e w y j a z d u
50.03 km
0.00 km teren
02:04 h
Pr.śr.:24.21 km/h
Pr.max:43.05 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:
Gorzów -> Bogdaniec -> Stanowice -> Lubno -> Stare Dzieduszyce -> Sosny (krótki relaks nad jeziorkiem)-> Witnica -> Gorzów
Krótko ale treściwie
d a n e w y j a z d u
27.60 km
11.00 km teren
01:14 h
Pr.śr.:22.38 km/h
Pr.max:45.16 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:
Do ronda Jenin/Łupowo, na północ, dalej niebieskim szlakiem, przy skrzyżowaniu z szosą na Bogdaniec zatrzymałem się na chwilę popatrzeć czy wszystko ok z niedawno wymienianą szprychą (bo jest tam chwilę wcześniej całkiem niezły zjazd po takiej szutrowej nawierzchni z dość sporymi kamyczkami i zauważyłem, że ktoś zjeżdża z tego miejsca skąd przyjechałem więc pojechałem dalej praktycznie na wprost jakąś nieznaną mi wcześniej ścieżką. Najpierw sporo piachu, potem trawa, jakieś pola i prawie ciągle podjazd, jechałem sobie spokojnie, aż w pewnym momencie, prawie na szczycie zauważyłem, że ów kolarz jedzie niedaleko za mną także postanowiłem lekko przycisnąć :) Najpierw teren lekko falisty, a potem znowu długi zjazd, tym razem już trochę niebezpieczny (szczególnie jak się jedzie bez kasku jak kolega za mną), bo co chwila głębokie na 20-30cm koleiny wypłukane przez wodę. Po zjeździe w lewo (tu ostatni raz widziałem kolegę) i do głównej szosy. Wyjechałem gdzieś za Motylewem i stamtąd już powrót do domu.
Jenin -> las -> Bogdaniec -> wał nad Wartą
d a n e w y j a z d u
36.99 km
17.00 km teren
01:38 h
Pr.śr.:22.65 km/h
Pr.max:42.26 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:
Jak w tytule. Do ronda Łupowo/Jenin, na północ i w las koło miejsca na ognisko, dalej niebieskim szlakiem rowerowym, zjazd do Bogdańca i na południe przez Kwiatkowice i Jeniniec w kierunku Warty. Wałem powrót w stronę Wieprzyc.
Jenin w las i potem nad Wartę
d a n e w y j a z d u
30.10 km
15.00 km teren
01:35 h
Pr.śr.:19.01 km/h
Pr.max:40.41 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:
Do ronda w Jeninie, kawałek asfaltem na północ i w las (standard). A w lesie podjazd ten sam co zwykle, za to więcej piachu, kamienie z kolei jakby bardziej wypłukane, ścieżka zarośnięta pokrzywami :) także nawet trochę się tam styrałem. Jak zwykle dotarłem do Racławia i stamtąd asfaltem z powrotem do Jenina gdzie przez rondo postanowiłem pojechać na wprost i poszukać drogi nad Wartę. Udało się bez problemu, z czego jestem rad. Powrót przez Jeżyki. Zbliżała się burza i za Jeżykami dostałem taki wiatr w mordę, że ledwo jechałem, a dodatkowo, co się później okazało, pękła mi kiedyś szprycha. Zobaczyłem to dopiero po zaparkowaniu pod domem. Słyszałem jakieś odgłosy, nie wiedziałem skąd, a to koło biło i hamulec dość mocno obcierał :/ Mam nadzieję, że nie zajechałem klocka z tej jednej strony, jutro sprawdzę. Będę też chyba musiał w końcu zakupić bacik i ściągacz do kasety, bo zwykle posługiwałem się kumplowym, a jego nie ma teraz pod ręką.
kościółek w Racławiu
zaczęło się robić burzowo
Lekki rozjazd nr 2, pętelki przez Jeżyki
d a n e w y j a z d u
30.06 km
16.00 km teren
01:17 h
Pr.śr.:23.42 km/h
Pr.max:42.66 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:
Jako, że dzień miałem raczej zajęty to znowu wybrałem się tylko trochę rozruszać z wieczora. Dorzuciłem jedną pętelkę więcej do ostatniego przejazdu i wyszły trzy.
Czas na rozruch
d a n e w y j a z d u
20.46 km
10.00 km teren
00:54 h
Pr.śr.:22.73 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:
Po dłuuugiej nieobecności w Gorzowie w końcu powróciłem. Także pora rozruszać siebie i rower ;) Dzisiaj 2 pętelki na Wieprzycach wzdłuż Warty i przez Jeżyki.